Jestem nienormalna – pomyślała.
Wreszcie stanęła przed grobem ukochanego. Usiadła na ławeczce i patrzyła się na
wyryty napis:
Drew Thomson 17.09.1992 – 13.09.2011.
Po jej policzku spłynęło kilka
łez. Szybko przetarła je rękawem bluzy. Nie chciała się teraz rozkleić. Miała
mu coś ważnego do powiedzenia.
- Obiecaliśmy sobie, że zawsze
będziemy razem, aż do końca – mówiła patrząc w swoje tenisówki. Niepewnie
rysowała na ziemi jakieś znaki. – Obiecałam sobie, że będę cię odwiedzać
każdego dnia i będę przy tobie. Ale… - po wypowiedzeniu ostatniego słowa rozpłakała
się. Wiatr zawiał mocniej. Czuła, że on tu jest, że przyszedł do niej.
– Ale przeprowadzam się na drugi
koniec kraju. Już nie będziemy mogli tu rozmawiać.
Jeszcze przez dłuższą chwilę
siedziała i patrzyła się to w niebo, to w ziemię. Uspokoiła się. Wstała i
odeszła. Odwróciła się i ostatni raz spojrzała. Momentalnie z jej oczy
wypłynęła rzeka łez. Pochyliła głowę i postanowiła wracać do domu.
~
- Spakowałaś już wszystko? – krzyknął
James a jego męski głos rozniósł się echem po pustych pokojach.
- Tak! – odpowiedziała mu i
zeszła na dół znosząc ostatni karton. Nagle pojawiła się jej matka.
- To rzeczy Drew? – spytała i
pokazała palcem na pudło, które Samantha trzymała na rękach. Kiwnęła głową – Wiesz,
co masz z tym zrobić, prawda?
- Tak, wiem – wyszła za dom i
wrzuciła pusty karton do kubła. Tak naprawdę jego rzeczy ukryła w innych
pudłach. Nie chciała się ich pozbywać. Przecież to cząstka Drew. Złapała swoją
torbę i wsiadła do samochodu.
- No to ruszamy w drogę! – Krzyknął
mężczyzna a jego żona się roześmiała. Tylko ona siedziała cicho, nie ukazując
żadnych uczuć. Włożyła słuchawki do uszu i wsłuchała się tekst piosenki. Patrzyła
w okno na mijające miasta, lasy. Oparła głowę o szybę i zaczęła myśleć.
Wszystko tak szybko leciało a ona nie potrafiła nadać sobie tempa. Czuła, że
zbyt szybko wszystko się zmienia, ona również. Przez ostatnie miesiące nie
widziała świata po za Drew, zaniedbała naukę i szkołę.
- Sam! – krzyknął nagle James –
Jesteśmy już na miejscu!
Samantha przetarła oczy i leniwie wyszła z
samochodu. Przełożyła torbę przez ramię i dopiero teraz spojrzała na dom. Nie
wywarł na niej wielkiego wrażenia. Nie był ani wielki ani mały. W sam raz dla
czteroosobowej rodziny. Przerażała ją myśl, że już nie długo pojawi się nowy
członek w jej rodzinie. Przyjdą nowe obowiązki a jej życie osobiste zejdzie na
drugi plan.
Pchnęła drzwi, które lekko otworzyły
się ukazując piękne wnętrze. Pomieszczenia były jeszcze przesiąkniętym zapachem
farby. Na podłodze leżały brudne folie. Dziewczyna obeszła każdy pokój i wyszła
przed dom. Spojrzała dookoła. Wszędzie rosły drzewka i krzewy. Nie informując
nikogo, postanowiła się przejść i obejrzeć okolicę. Doszła do końca Knowsley
Street, zatrzymała się na środku chodnika i nie za bardzo wiedziała, co ma ze
sobą zrobić. Spojrzała w stronę parku. Było tam boisko, gdzie kilku chłopaków
grało w koszykówkę. Przebiegła przez ulicę i weszła przez bramę. Usiadła na
ławce i przyglądała się grze. A raczej wysokiemu brunetowi z burzą loków na
głowie. Grał świetnie i za każdym razem celnie trafiał. Sam pierwszy raz od
śmierci Drew poczuła motylki w brzuchu. Nie, tylko się nie zakochuj, głupku! – krzyknęła
w myślach.
Spojrzała w inną stronę, ale nie
mogła zapomnieć o jego słodkim uśmiechu i o tym jak zwinie poprawia włosy.
Nawet nie znasz jego imienia! – w jej myślach toczyła się prawdziwa walka. Coś
kusiło ją, żeby podejść i zagadać do nieznajomych. Wstała z ławki i nie pewnie
podeszła do ogrodzonego boiska. Kiedy chłopcy ją zauważyli przestali grać,
jeden z nich podbiegł do niej. Uśmiechnął się i spytał:
- Widzę, że się nam przyglądasz –
na twarzy Sam pokazały się rumieńce – Chcesz zagrać?
Samantha delikatnie i niepewnie kiwnęła
głową. Chłopak rzucił jej piłkę. Przez chwilę stała i nie wiedziała, co ma
zrobić. Kochała ten sport i była w niego nawet dobra. Rzuciła torbę i wbiegła
na boisko.
- No to zaczynamy zabawę! – krzyknął
farbowany blondyn.
Przebiegła obok bruneta i po raz
kolejny trafiła do kosza. Jego mina była bezcenna a ona czuła z tego powodu
satysfakcję.
- Stary, ona Cię pogrąża
Blondyn zaśmiał się głośno i poklepał
go po ramieniu a ten spojrzał na niego zabójczym wzrokiem i zwrócił się do
szatynki:
- Dobra jesteś, ale nie tak dobra
jak ja – chytro się zaśmiał i wybił jej z rąk piłkę – Zagrajmy mecz 1:1 i
zobaczymy, kto jest lepszy!
Sam stanęła naprzeciwko jego w
lekkim rozkroku i rzuciła:
- Okej, przekonajmy się!
Rozpoczęła się rywalizacja.
Chłopcy siedzieli obok i głośno kibicowali. Punkty były prawie równe. Została
minuta do końca, Samantha miała piłkę w rękach. Już miała rzucać, kiedy coś
odpychało ją od tego pomysłu. Chciała dowartościować chłopaka, więc
postanowiła, że da mu wygrać. Przestała się starać i chłopak z łatwością trafił
do kosza i zaczął krzyczeć. Po chwili na boisku pojawili się jego koledzy i
razem z nim skakali. Wyglądało to przekomicznie. Chłopak przestał się śmiać i
spojrzał w stronę Samanthy, która również spoglądała na niego. Zostawił kolegów
i podszedł do niej.
- Wiem, że dałaś mi fory –
wyszeptał i lekko się uśmiechnął.
~
Samantha wpadła do swojego pokoju
a raczej pomieszczenia, w którym było tylko łóżko. Obok niego stała mała komoda
i ogromna szafa. Resztę mebli mieli dopiero przywieźć za kilka dni. Nerwowo
spojrzała na swój nadgarstek. Zegarek wskazywał godzinę 16. Otworzyła szafę,
cofnęła się kilka kroków i patrzyła na stos ubrań. Nie wiedziała, co ma na
siebie włożyć. Pierwszy raz w życiu przejmowała się swoim wyglądem a nigdy nie
zwracała na to uwagi. Zmieniła się odkąd trzy dni temu poznała Harrego. A dziś
była z nim umówiona, mieli się spotkać za 15 minut w parku. Z szafy wygrzebała
granatowe jeansy i szarą koszulkę. Szybko pobiegła do łazienki, przebrała się i
przejechała pomadką po ustach. Złapała w pośpiechu telefon i bluzę leżącą na
oparciu krzesła. Zbiegła na dół, przystanęła na chwilę i założyła buty. Wybiegła
z domu, trzaskając drzwiami. Szybko dobiegła do końca Knowsley Street,
przebiegła przez ulicę i zatrzymała się przed bramą do parku. Ujrzała Harrego
opierającego się o ogrodzenie boiska. Miał na sobie ciemno spodnie i granatową
bluzę z inicjałami znanego sklepu Jack Wills. Momentalnie poczuła motylki w
brzuchu, nienawidziła tego uczucia. Poprawiła opadające na czoło włosy,
odetchnęła głośno i ruszyła w stronę chłopaka. Harry spostrzegł ją, uśmiechnął
się do niej.
- Więc gdzie idziemy? – spytała,
kiedy przywitała się już z nim
- Niedaleko stąd jest fajna
restauracja – wskazał palcem na koniec parku, gdzie było drugie wejście.
- Chętnie się przejdę – odpowiedziała
i lekko się uśmiechnęła.
– Mieszkasz tu, bo jeszcze nigdy
cię nie widziałem? – Spytał niepewnie po chwili i zaśmiał się w myślach, kiedy
usłyszał swoje słowa.
- Mieszkam tu dopiero kilka dni. Nie
chciałam się przeprowadzać. W Glasgow czułam się swobodniej, chociaż… –
Przerwała i spuściła głowę w dół. Harry zatrzymał się, stanął przed nią. Złapał
ją za podbródek. Spojrzała mu w oczy. Przed sobą momentalnie ujrzała
Drew. Jego wysoką, umięśnioną postać i zmartwiony a może troskliwy wzrok.
- Wiedź, że możesz mi powiedzieć
wszystko – odezwał się a Samantha mocno się wtuliła w jego tors. Czuła bicie
jego serca, które z każdą sekundą przyśpieszało. Harry odwzajemnił jej uścisk. Pierwszy
raz od śmierci swojego byłego chłopaka, poczuła czyjąś bliskość. – Powiesz mi,
o co chodzi? – powtórnie spytał, lecz ona milczała. Spojrzała tylko na niego
wzrokiem mówiącym Wolę żebyś nie wiedział. Odkleiła się o niego, poprawiła włosy
i głośno westchnęła.
- A ty? Mieszkasz tu? – szybko
zmieniła temat. Nie patrzyła już na Harrego. Wzrok wbiła w swoje tenisówki.
- Właściwie to nie. Wpadliśmy na
kilka dni do Zayna – przerwał na chwilę – Dawno się z nim nie wiedzieliśmy i
chcieliśmy sprawdzić jak tam u niego – lekko się uśmiechnął na myśl o swoich
pozytywnie walniętych kumplach a szczególnie o Liamie. To z nim najlepiej się
dogadywał, on był dla niego jak brat. Zawsze doradzali sobie w sprawach
sercowych. To właśnie Liam odciągał go od głupich pomysłów. Kiedyś Harry chciał
skoczyć z mostu. Chciał odebrać sobie życie przez dziewczynę. Wszystko wydawało
się tak banalnie proste – stanąć na barierce i skoczyć.
Harry pchnął duże szklane drzwi i
przepuścił w nich niższą od siebie szatynkę. Rozejrzeli się po pomieszczeniu.
Był spory tłok, ale w końcu był piątkowy wieczór. Czemu się, więc dziwić?
Samantha spostrzegła wolny stolik. Złapała chłopaka za rękaw bluzy i pociągła w stronę okna. Usiedli a po chwili pojawiła się wysoka blondynka, która podała im menu i zniknęła za drzwiami zaplecza odprowadzona wzrokiem Harrego. Sam zauważyła to i zaśmiała się pod nosem. Chłopak ponownie wbił wzrok w oczy swojej towarzyszki i zagryzł dolną wargę. Miał słabość do niebieskich tęczówek.
Samantha była zapatrzona w kartę z daniami i nawet nie spostrzegła, że Harry od dłuższego czasu wpatrywał się w nią.
Samantha spostrzegła wolny stolik. Złapała chłopaka za rękaw bluzy i pociągła w stronę okna. Usiedli a po chwili pojawiła się wysoka blondynka, która podała im menu i zniknęła za drzwiami zaplecza odprowadzona wzrokiem Harrego. Sam zauważyła to i zaśmiała się pod nosem. Chłopak ponownie wbił wzrok w oczy swojej towarzyszki i zagryzł dolną wargę. Miał słabość do niebieskich tęczówek.
Samantha była zapatrzona w kartę z daniami i nawet nie spostrzegła, że Harry od dłuższego czasu wpatrywał się w nią.
- Zdecydowałaś się już na coś? –
spytał – Bo zaczynam robić się głodny
Sam zaśmiała się – Tak,
zdecydowałam – uśmiechnęła się odkładając menu
~
W domu panowała cisza. Był środek
nocy a on nie mógł spać. Myślał o niej. Była inna niż jego poprzednie
dziewczyny. Zdobycze Harrego myślały wyłącznie o swoim wyglądzie, o ciuchach a
ich największym dylematem był wybór lakieru do paznokci. Dzięki Sam docenił
również wnętrze, charakter a nie tylko wygląd.
Co jakiś czas przez okna wpadały
światła przejeżdżających drogą aut, które go oślepiały. Obrócił się na drugi
bok zakrywając kołdrą po sam czubek głowy. Cicho przeklął pod nosem i żałował,
że wczesnej nie zasłonił rolet. Wyciągnął rękę spod ciepłej pościeli i wymacał
leżącą na stoliku nocnym, komórkę. Zegar wskazywał punkt 1. Odetchnął głośno,
odłożył telefon na miejsce i podniósł się z łóżka. Chwycił za leżącą na
krześle, koszulkę i wyszedł cicho z pokoju. Schodząc po schodach ubrał ciuch i
odpiął guziczki, które uwierały go w szyję. Zauważył bijące z kuchni światło.
Wszedł do pomieszczenia i spojrzał na swojego przyjaciela. Siedział tyłem do
drzwi i patrzył się w okno. W dłoni obracał czerwony kubek. Otworzył szafkę i
wyciągnął z niej szklane naczynie. Postawił je na blacie, robiąc przy tym
hałas.
Chłopak podskoczył na krześle i spojrzał
w bok – Jezu! Harry! – krzyknął kładąc dłoń na klatce piersiowej – Wystraszyłeś
mnie!
Harry zaśmiał się pod nosem.
Wziął kubek z piciem i usiadł naprzeciwko Liama. Przez moment panowała
niezręczna cisza.
- Byłeś dziś z nią, prawda? –
Zaczął Liam. Harry spojrzał na pytający wyraz twarzy kolegi.
- Tak, byłem – spuścił wzrok w
kubek
- Harry, przerabialiśmy już ten
temat – westchnął – Wiem, że ona Ci się podoba, ale… Zrozum! – krzyknął a Harry
spojrzał mu w oczy – Za dwa dni wracasz do Holmes Chapel a już za niecały miesiąc
są przesłuchania!
Liam poderwał się z miejsca i
zaczął krążyć po pomieszczeniu. Był zdenerwowany. Nachylił się nad kumplem i
powiedział już nieco spokojniejszym tonem – Pamiętasz co obiecaliśmy sobie z
chłopakami ? – nie słysząc odpowiedzi, kontynuował – Obiecaliśmy sobie, że nic
nie stanie nam na drodze do dostania się do programu
- Tak pamiętam to – powiedział
skruszonym głosem
- Nic nie stanie! Imprezy,
dziewczyny, nic! – mówił naciskając na ostanie słowo – Nie możemy sobie na to
pozwolić, Harry…
Emocje lekko opadł a Liam usiadł
na krześle. Harry nic nie mówił. W głowie miał pełno myśli oraz przypomniał
sobie ostatnią rozmowę z kolegami o tym, że muszą dać z siebie wszystko, że
będą ostro ćwiczyć do przesłuchań. Nie mógł ich zawieźć, nie mógł zawieźć
siebie, bo jemu również zależało na dostaniu się do X Factor. Z przemyśleń wyrwał
go głos Liama – Kto ostatnio robił zakupy? – Spytał trzymając głowę w lodówce.
Po chwili zamknął ją i oparł się o blat.
- A czemu pytasz? – Harry
spojrzał na kumpla
- Bo w lodówce są tylko marchewki
i sok z marchwi… - Liam zrobił dziwną minę na co Harry głośno się zaśmiał
- W takim razie na zakupach był
Louis, jestem tego pewny – Harry nie mógł przestać się śmiać
- Taa. Też o nim pomyślałem. Nie
wiem, co on ma z tymi marchewkami!? Są okropne! – Liam zaczął machać rękami z
wyrzutami, że nie ma nic do jedzenia.
- Sam jesteś obrzydliwy! – nagle
w kuchni pojawił się Louis, który groźnie spojrzał na Liama – Przynajmniej ja
nie boję się łyżeczek, idioto!
Harry siedział przy stole
obserwują kłótnię kolegów cały czas się śmiejąc. Po chwili zjawił się również
Naill, który nie za bardzo przejął się wymianą zdań przez Liama i Louisa. Od
razu podszedł do lodówki i otworzył ją. Przez chwilę stał i wpatrywał się w
puste półki. Trzasnął drzwiczkami tak, że sprzęt aż się zatrząsł. Spojrzał na
Louisa i odparł - Ostatni raz robiłeś zakupy! – po czym usiadł obok
rozbawionego Harrego – A ty, z czego się tak cieszysz?
Chłopak nadal się śmiejąc
podszedł do szafki, otworzył ją i wyciągnął z niej trzy paczki ciastek i żelki.
Rzucił wszystko na stół i usiadł obok uśmiechającego się do jedzenia, Nialla.
- Kocham cię Harry! – krzyknął
blondyn i pocałował kolegę w policzek. Otworzył paczkę żelków, które szybko
zostały skonsumowane. Reszta chłopaków również usiadła przy stole i zajadała
się ciastkami. Jedynie Harry nic nie jadł. Rozglądał się po kolegach. Przełknął
ślinę i powiedział:
- Nie macie nic przeciwko, żebym
zaprosił na jutrzejszy maraton, Samanthe? – zapadła wielka cisza. Nie było nawet
słychać szelestu papierków. W progu pojawił się półnagi i zaspany Zayn – Tę
ślicznotkę z parku? – spytał poruszając brwiami
- Tak – odpowiedział brunet, lekko
podenerwowany na słowa Zayna – To może przyjść?
Nikt nie odpowiadał. Naill był
zajęty jedzeniem, Louis pisał coś w swoim telefonie a Liam patrzył się w ścianę
bez celu. Zayn zaśmiał się pod nosem i odpowiedział na pytanie Harrego – Chyba
nikt nie chce jej tutaj.
- Odwal się – powiedział przez
zęby i groźnie spojrzał. Zayn miał nastrój do żartów i drażnienia innych a
zwłaszcza Harrego.
- Chociaż z drugiej strony fajna
z niej dupa – powiedział i zaśmiał się w twarz kumpla – Chętnie się za nią
wezmę – po raz kolejny się zaśmiał. Nerwy Harrego sięgały zenitu. Chłopak wstał
i poszedł do swojego pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. – Boże, jaki z niego
dzieciak – zaśmiał się Zayn. Liam dopiero po chwili zauważył, że Harry wyszedł.
Spojrzał po chłopakach i zatrzymał wzrok na ucieszonym Zaynie.
- Jesteś idiotą – odparł Liam.
Naill zakrztusił się ciastkiem i spojrzał na złego kumpla – Wiesz, jaki jest
Harry!
- Oj tam, przejdzie mu – Zayn
machnął ręką i usiadł obok Louisa, ale on tak jak pozostali, wyszedł z kuchni i
poszedł do Harrego.
___________________________
Jest rozdział 2. Przerobiłam go. ;) Dziś w nocy naszła mnie straszna wena i mam już rozpiskę tego co się będzie później działo ! Bay! ♥
A z tym zdjęciem to przeróbka :)
OdpowiedzUsuńhej. tu Dośka z bloga domenic.blog.onet.pl pojawiła się nn zapraszam! a i notka jest świetna
OdpowiedzUsuńdosiaczek1998@onet.pl, 2012-01-20 15:30
Rozgrywka najlepsza haha :) No i poszli na spotkanie. Rozdział naprawdę fajny,czekam na nn ;)) lost-dreams-1d
OdpowiedzUsuńCold_Princess, 2012-01-20 16:51
Cudowny rozdział, po prostu boski, a i ja też dzisiaj dodałam nowy rozdział na http://domenic.blog.onet.pl/, więc również zapraszam <3
OdpowiedzUsuń~Dosiek, 2012-01-20 20:13
Fajnie piszesz. Kiedy następny rozdział ?
OdpowiedzUsuń~Marcyska, 2012-01-21 09:24
http://lost-dreams-1d.blog.onet.pl/ Zapraszam na nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńCold_Princess, 2012-01-21 11:05
Hm.. co by tu powiedzieć. Całkiem całkiem jest okej. Trochę szybko wszystko się też dzieje, ale to w końcu upowiadanie. Wpadli tylko na kilka dni? I co teraz jeśli on wyjedzie, a ona znów coś poczuje?
OdpowiedzUsuńInformuj mnie
{ messageofyou.blog.onet.pl }
~NiceGreen., 2012-01-21 12:58
W ogóle Ci się nie podoba? Jest świetny! Zresztą tak jak nagłówek :) Będę tu często zaglądać. Zapraszam do siebie na pierwszy rozdział: zayn-malik-story.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńonly.bibi.world@gmail.com, 2012-01-21 21:14
Usuń ten komentarz, jak przeczytasz :D Jeśli możesz, to informuj na gadu albo twitterze, mój numer/twitter mam napisany na blogu. Z góry dziękuję ; )) [zayn-malik-story]
OdpowiedzUsuń~adrenaliina ., 2012-01-21 23:12
nn na domenic.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńdosiaczek1998@onet.pl, 2012-01-22 14:19
Nowy rozdział na http://domenic.blog.onet.pl/ wpadniesz i skomentujesz?
OdpowiedzUsuńdominka282@onet.eu, 2012-01-24 16:29
kurcze ale fajne
OdpowiedzUsuńchociaż nie powiem są błędy to jednak sama je popęłniam:D
ale blog jest fajny
pisz pisz
już nie moge sie doczekac na twoje następne rozdziały:D
zapraszam też na jeden blog www.swit-i-zmierzch.blog.onet.pl
prosze o surowe oceny:D
buziaki dla dobrego ducha:*:*:*
~ognisty podmuch wilgotnej ziemi, 2012-01-24 18:29
Nowy rozdział na http://domenic.blog.onet.pl zapraszam do komentowania:D
OdpowiedzUsuńnie podoba ci się?! no co ty gadasz! to jedno z lepszych opowiadań jakie czytałam. naprawdę współczuję Sam straty Drew, ale ciesze się, że w końcu poznała Harrego. mam nadzieję, że jak najszybciej dodasz następny rozdział. :) [youve-got-that-one-thing.blogspot.com]
OdpowiedzUsuń~nobodyknows, 2012-01-27 13:37
http://mendacious--love.blog.onet.pl/ Założyłam drugie opowiadanie o 1D,gdzie pojawili się bohaterowie i prolog. Jeżeli jesteś zainteresowana to serdecznie zapraszam :)
OdpowiedzUsuńCold_Princess, 2012-01-29 10:06
Czytam, czytam.. i tak dochodze do wniosku, że środek został napisany najlepiej. Życzę veny i czekam na nn :) Jeśli możesz to informuj mnie na GG, swój numer mam na blogu. [zayn-malik-story]
OdpowiedzUsuń~adrenaliina ., 2012-01-30 19:16
ja też nie byłaby zachwycona, gdybym otworzyła lodówkę, a tam same marchewki i produkty marchewko-podobne. xd podobał mi się rozdział, ale szkoda mi Harrego. widać, że naprawdę spodobała mu się Sam, a przyjaciele najwyraźniej uważają ją za kolejną 'zdobycz' loczka. mam nadzieję, że szybko zmienią zdanie. :) czekam na następny rozdział [youve-got-that-one-thing.blogspot.com]
OdpowiedzUsuń~nobodyknows, 2012-01-31 00:44
Zayn zachował się nie fajnie. Szkoda mi Harrego. Rozdział naprawdę fantastyczny. Czekam na nowy ;)) lost-dreams-1d
OdpowiedzUsuń~Cold_Princess, 2012-01-31 08:40
http://mendacious--love.blog.onet.pl/ Zapraszam na 1 rozdział ;)
OdpowiedzUsuńCold_Princess, 2012-02-02 13:11
Ważne, że w końcu coś się pojawiło :D No nie ma co, ale moim zdaniem Zayn trochę przesadził. I torchę nie dziwie się, że Harry za reagował. Ale dlaczego reszta nic nie powiedziała? To przecież nic złego, że kogoś poznał, a jeśli sobie coś obiecali to nie wydaje mi się by Harry miał zamiar to łamać. No nic.. hah zachowanie bohaterki w sklepie powalajaca, a mina mamy za pewne nie do wyobrażenia. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
nicegreen@onet.pl, 2012-02-02 19:39
Same marchewki?? o.O O ludzie! Ja chyba bym rzuciła się na Louisa i wygarnęła mu ;p No, ale po chwili wybaczyłam bym mu to ;p Mam prośbę, poinformuj mnie o następnym rozdziale na http://w-i-e-k.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuń~Nieznajoma, 2012-02-03 20:47
^
OdpowiedzUsuń| komentarze przeniesione z when-open-your-eyes.blog.onet.pl :)
bardzo fajny rozdział ! :)
OdpowiedzUsuń